poniedziałek, 18 listopada 2013

Bajka o małym jelonku Albercie

Dnia pewnego, na niewielkiej polanie, pośród gęstego lasu, przyszedł na świat mały jelonek - Albert. Był tak malutki, że nawet przy zwykłym podmuchu wiatru chwiał się na swoich wątłych nóżkach. Albert miał jeszcze troje braci. Wszyscy byli od niego starsi i silniejsi. Tata jelonek pocieszał Mamę, że Albert z tego wyrośnie i za parę lat będzie silnym i walecznym jeleniem.

Jednak miesiące mijały, a mały jelonek, ku wielkiemu zmartwieniu rodziców, wcale nie przybierał na sile. Rodzeństwo śmiało się z niego, że jest taki nieporadny i bezbronny. Nie chcieli się z nim bawić ponieważ nie nadążał za starszym i silniejszym rodzeństwem. Mama powtarzała, żeby trzej bracia opiekowali się małym Albertem, ale oni robili sobie z niego tylko żarty.

Pewnego dnia, podczas zabawy w chowanego, starsze rodzeństwo postanowiło sprawić psikusa Albertowi. Powiedzieli mu, żeby policzył do 100 i zaczął ich szukać. Jako wskazówkę do znalezienia ich podali mu, żeby kierował się w stronę słońca, bo w tamtym kierunku będą uciekać. Jak tylko Albert zamknął oczy i zaczął liczyć, trzej bracia czym prędzej czmychnęli w głęboki las, w przeciwną stronę niż świeciło słońce.

Albert, tak jak nakazali mu bracia, policzył do 100 i zaczął ich szukać. Najpierw, porozglądał się wokół siebie. Oprócz drzew i krzewów nie widział nic co by mogło przypominać jego rodzeństwo. Nie zrażony tym ,zaczął kierować się tak jak radzili mu bracia, w stronę słońca. I tak sobie szedł i szedł w głąb ciemnego lasu nie wiedząc, że coraz bardziej oddala się od domu.

Po pewnym czasie zaczęło się robić małemu Albertowi zimno. Las stawał się coraz ciemniejszy i straszniejszy. Jeszcze nigdy przedtem, jelonek nie był tak daleko od Mamy i Taty. Swoich braci nie znalazł. Strach i bezsilność zaczęła ogarniać małego jelonka.

- Jak ja sobie teraz dam radę? - zapytał sam siebie Albert
- Przecież nie wiem którędy do domu, nie wiem gdzie są moi bracia.
Mały jelonek usiadł pod wielkim dębem i zapłakał.
- Mamo, Tato, bracia, gdzie jesteście? - zawołał. Ale niestety tylko echo przedrzeźniało Alberta. Nikt inny nie odpowiedział.

A tymczasem, w domu rodziny małego Alberta, pojawili się jego bracia. Opowiedzieli rodzicom cała historię i obiecali, że jeżeli znajdą małego braciszka całego i zdrowego to już nigdy nie będą się z niego naśmiewać. Cała rodzina, mimo zbliżającej się nocy, ruszyła do ciemnego lasu szukać jelonka.

- hop hop, hej hej, Albercie, gdzie jesteś? - wolała zlękniona o synka Mama.
- hop hop, słyszysz nas? - wtórował jej Tata.
Trzej bracia pytali każde napotkane zwierze czy nie widział gdzieś małego jelonka. Po jakimś czasie już spora część mieszkańców lasu zaangażowała się w poszukiwania Alberta.

Wtem, pewna sowa, zauważyła małego jelonka płaczącego pod drzewem. Podleciała szybko do niego i zapytała się:
- Dlaczego płaczesz?
- Ppponieważż sięę zggubiiłem – z trudem odpowiedział jelonek.
- Czy nazywasz się Albert?
- Takk, a skąd wiesz jakkk mam na imię? - nadaj jąkając się z płaczu zapytał.
- Spotkałem twoich braci, szukają cię. Chodź za mną, zaprowadzę cię do nich.
- Moi bracia mnie szukają? Naprawdę? - ucieszył się mały jelonek na tę wieść i szybko pogalopował za sową.

Albert szczęśliwie dotarł do domu, z Mamą, Tatą i trojgiem braci, którzy z radości na jego widok wiwatowali „Hura, niech żyje nasz mały braciszek Albert”.
Od tego momentu, trzej bracia pilnowali, żeby małemu Albertowi nie działa się krzywda. Uczyli go jak zdobywa pożywienie i jak radzić sobie samemu w lesie. Z czasem i ten nasz mały jelonek, ku uciesze rodziców, wyrósł na całkiem sporego jelenia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz